In my head – Valencia
Na mecie projektu Gotuj po hiszpańsku
Czas pobytu w Hiszpanii niestety chyli się ku końcowi.
Już teraz będąc na mecie projektu mogę powiedzieć, że była to jak dotąd najbardziej pouczająca i wymagająca przygoda w moim życiu.
Wiele nowych przyjaźni, miejsc, doświadczeń i możliwości.
Miałem szczęście odbywać praktyki w naprawdę cudownej restauracji o nazwie LOTELITO. Mieści się ona w ścisłym centrum Walencji obok placu De I’Ajuntament i żałuję, że nie mogę zostać tam dłużej. Szefowie kuchni i cały zespół starali się pomóc mi i przekazać jak najwięcej wiedzy. Wkładali w to wiele wysiłku i czasu, za co jestem im ogromnie wdzięczny. Każdy dzień przynosił coś nowego, dzięki czemu nie dopadła mnie rutyna, a wręcz chciało mi się tam być. I teraz przypominam sobie słowa, które na początku praktyk powiedział szef, a brzmiały one tak: „w tej kuchni wszyscy jesteśmy rodziną, traktujemy się i szanujemy jak rodzina” i rzeczywiście tak było. Będę naprawdę mocno za nimi tęsknił i za całą atmosferą jaką tworzyli.
W czasie wolnym…
No, ale nie myślcie, że tylko pracowałem. Prócz szkoły i zajęć w ALTAVIANIE, był oczywiście czas wolny, który każdy wykorzystywał w dowolny sposób. Ja akurat pomagałem tutejszemu polskiemu księdzu w formacji nowych ministrantów i posłudze wśród Polonii mieszkającej w Walencji i okolicach. Zawsze z niecierpliwością czekałem, żeby się z nimi spotkać, porozmawiać.
Organizowaliśmy wspólne wypady w góry, gdzie widoki były tak piękne, że w niektórych momentach brakowało słów, też był czas na wspólne gotowanie co mi się również podobało.
Dwa najważniejsze dni
Lecz najważniejszymi momentami były dla mnie dwa dni.
Pierwszy dzień gdy młodzież, dla której prowadziłem kursy, została pobłogosławiona do posługi ministranta, co było zwieńczeniem naszego wysiłku, pracy i nauki. Także w tym wydarzeniu uczestniczyła cała parafia, ponieważ było to pierwsze oficjalne powstanie polskiej służby liturgicznej w Walencji.
A drugim dniem był Dzień NIEPODLEGŁOŚCI, który było nam dane przeżywać wśród Polaków w Hiszpanii. Było pięknie, uroczyście, a Msza na którą przybył konsul RP z Madrytu odbywała się w Katedrze w samym sercu Walencji. Była ona sprawowana przez kardynała Antonia Cańizaresa Llovera. Po Mszy zaśpiewaliśmy wszyscy Hymn Polski a po nim ruszyliśmy w Marszu do Pałacu Arcybiskupiego by złożyć kwiaty pod pomnikiem Jana Pawła II.
Oczywiście, w tych dwóch dniach i w praktykach nie zamykam całych dwóch miesięcy, bo przeżyć które ma każdy z nas jest naprawdę masa no i…
Wiecie co? Żal wyjeżdżać, i już zazdroszczę kolejnej grupie, która przyjedzie tutaj. Ale wszystko ma swój koniec. Mam tylko nadzieje, że żadna przyjaźń, którą tutaj zyskałem nie zniknie, a wiedza, którą zdobyłem pomoże mi w rozwinięciu skrzydeł.
A na razie TIME TO SAY GOODBYE VALENCIA!