„…Czekasz na tę jedną chwilę…”
„…Jak do tego doszło, nie wiem…”
W pewnym okresie swojego życia każdy chyba potrzebuje zmian, oderwania od codziennej rutyny, poznania nowych ludzi i miejsc. Dla osób, które każdą wolną chwilę spędzają w pracy, a taką osobą jestem ja, zgłoszenie się do projektu było najlepszą decyzją. Mimo tego, że było dużo niewiadomych i strachu (tak, człowiek boi się tego, czego nie zna) a decyzja o projekcie została podjęta z dnia na dzień. Z pewnością zgłosiłabym się jeszcze raz. Wszystkie obawy bardzo szybko przeszły dzięki podejściu cudownych osób, które zadbały o to, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik i żebyśmy czuli się tu bezpiecznie… Oczywiście to wszystko również nie mogłoby się udać bez wspaniałych 10 osób, które są w Walencji razem ze mną.
3 tygodnie później…
3 tygodnie za nami i po tym czasie z ręką na sercu mogę stwierdzić, że chciałabym tu kiedyś wrócić. Hiszpanie są tak cudowni i przede wszystkim cierpliwi (zważając na naszą znajomość języka po przyjeździe), że w tych czasach aż ciężko tego nie docenić. Zawsze uśmiechnięci, do wszystkiego podchodzą z luzem, ale do tego bardzo głośni. Walencja zaskakuje nas cały czas, ciągle odkrywamy nowe miejsca, w których można miło spędzić czas, zrelaksować się i odpocząć.
Dlaczego?
Jestem zawodowym kucharzem i zgłosiłam się do projektu aby rozwinąć swoje umiejętności, zobaczyć i nauczyć się czegoś nowego. Nie ukrywajmy, w tym zawodzie trzeba rozwijać się cały czas, a praktyki i staże są jedną z najważniejszych rzeczy. W końcu ile kucharzy, tyle smaków i przepisów. W Hiszpanii udało mi się trafić do jednej z najlepszych restauracji w Walencji, która znajduje się w dość luksusowej dzielnicy i mieści się w 5cio gwiazdkowym hotelu. Pod okiem szefa kuchni Carlosa jestem w stanie nauczyć się naprawdę dużo i wciąż czekam na więcej.
Jeżeli ktoś jeszcze waha się nad zgłoszeniem do projektu to uprzedzam – druga taka szansa może się nie trafić, a naprawdę warto.