Okazuje się, że bób, warzywo w Polsce dobrze znane i lubiane, ma swoje sekrety. Jakiś czas temu pojawił się w The New York Times artykuł głoszący, że "when it comes to fava beans, naked is best (jeśli chodzi o bób, najlepszy jest nagi)". Coś w tym jest. Z bobem jest mianowicie tak, że trzeba mu poświęcić chwilę, żeby wydobyć jego piękno. Najpierw tzw. kruszenie, czyli wyciąganie pojedynczych ziarenek ze strączka (co jest, uważam, zajęciem nawet przyjemnym, jako że wnętrze strączka bobu jest pluszowe i miłe w dotyku). Później gotowanie. I tutaj większość Polaków podąża tą samą drogą: gotuje się bób w łupinkach, po czym polewa się go masłem, posypuje solą i voila, danie gotowe. Problem w tym, że łupinki bobu, nie dość, że po gotowaniu wyglądają raczej mało apetycznie (szaro-buro), to są raczej gumowe i mało smaczne, jeśli bób nie jest super świeży. Jednak po obraniu bobu z szarych łupinek, pokazuje on swój prawdziwy, wściekle zielony potencjał, który dodaje życia każdemu daniu.

Tak właśnie przygotowany został bób do tej sałatki: najpierw ugotowany w łupinkach, później z nich obrany i podany tak, jak The New York Times poleca: nago. I muszę przyznać, że jest w tym nagim bobie coś takiego, że przywodzi na myśl wiosnę i nadchodzące lato: zielone, sielskie i pełne życia pory roku, z ich bogactwem w składniki sezonowe. Przedstawiona przeze mnie sałatka z bobem, jajkiem i szynką serrano jest więc, moim skromnym zdaniem, perfekcyjnym preludium do nadchodzącego lata. Zwiastuje świeżość i pyszne miesiące przed nami.

Bób smażony z szynką i jajkiem wyjątkowo przypadł mi do gustu podczas jednych z naszych warsztatów kulinarnych. Jest to potrawa łatwa, szybka i niesamowicie smaczna! Doskonale nadaje się na przystawkę, ale również jako danie główne. Potrawa najlepiej smakuje podawana ze świeżym pieczywem!

Smacznego!