Kuchnia hiszpańska – przepisy "Gotuj po hiszpańsku"

Mestalla „od kuchni” – czyli futbol po hiszpańsku :)

Pięć dni pracować masz‚ mówi Biblia. Dzień siódmy jest dla Pana‚ Boga Twego. A szósty na futbol

powiedział kiedyś angielski pisarz Anthony Burgess. No i rzeczywiście, pracujemy 4 dni, jeden poświęcamy na naukę w szkole. Do kościoła nie chodzę. A przede wszystkim nie wyobrażam sobie mojego życia bez piłki nożnej. Po ‘przymusowej’ rozłące z Wisłą nie miałem wyboru – trzeba odwiedzić Estadio Mestalla – Stadion Mestalla, mekkę tutejszych kibiców.

Valencia vs. Celta Vigo

Pierwszy mecz, na jakim byliśmy, było to spotkanie Valencii z Celtą Vigo. Bilety można kupić w dwóch miejscach: w centrum na Placa de l’Ajuntament w oficjalnym sklepie Valencia, który robi ogromne wrażenie i oczywiście na stadionie Mestalla. Cena jest bardzo przyzwoita: 10 euro za La Lige Panie w sklepie bardzo pomocne i co ważne, mówią po angielsku. I oto nadszedł upragniony czas, dzień meczu. Stadion jest przy stacji metra Aragon. Po drodze mijamy cervezzerie, gdzie nie wypadało nam nie wstąpić na jedno małe piwko. Zaczyna zbierać się coraz więcej ludzi.

Wejście na stadion

Na stadion wchodzimy bez problemu, o ile wejście 60 metrów do góry nie jest dla kogoś wyzwaniem

Valencia vs. Real Sociedad

Robi ogromne wrażenie, kolos na jakim jeszcze nie byłem, może pomieścić 55 tysięcy ludzi. Mimo swojego wieku (wybudowany w 1923 roku, potem rozbudowywany), sprawia wrażenie zadbanego. Czas na kupienie coli i słonecznika, parę pamiątkowych zdjęć i zaczynamy

Valencia vs. Sevilla

Z nietypowych zjawisk, które nas mocno zdziwiły, to na pewno ludzie w koszulkach klubowych z całej Hiszpanii, zaczynając na Realu i Barcelonie a kończąc na… Levante – lokalnym rywalu Walencji. W składzie gospodarzy gra paru niezłych piłkarzy, przede wszystkim Simone Zaza, Munir czy kontuzjowany tego dnia Nani.

Samego meczu nie będę opisywał, Nietoperze wygrały 3:2 po bardzo zaciętej walce do samego końca, a my zadowoleni wróciliśmy do swoich domów, od których Mestalla leży 15 minut piechotą. W międzyczasie byłem jeszcze na 2 meczach: z Sevillą (tutaj bilet kosztował 15 euro, a mecz bardzo rozczarował) i z Realem Sociedad (cena normalna – 10 eurasi i świetna 2 połowa), przed nami jeszcze Osansuna i Villareal.

Jeżeli ktoś miałby wątpliwości, czy warto się wybrać na mecz, to nie ma nad czym zastanawiać. Valencia jako zespół ze środka tabeli prezentuje poziom, któremu nasza liga jeszcze długo nie dorówna.