Walencja zaskoczyła mnie pod każdym względem.
Na pierwszy rzut oka widać, że zamieszkują ją ludzie o bardzo dużym poczuciu smaku i z niespotykaną kreatywnością. Objawia się to nie tylko w ubraniach ludzi spotykanych na ulicy, ale i w architekturze, czy sztuce ulicznej, którą spotkać można tutaj na każdym kroku.
W ciągu kilku pierwszych dni udaliśmy się na pieszą wycieczkę po mieście z naszym ukochanym nauczycielem hiszpańskiego Jaume, który jest również certyfikowanym przewodnikiem po Walencji – nie mogliśmy lepiej trafić! Jaume jak na wykwalifikowanego przewodnika przystało poprowadził nas krętymi uliczkami centrum miasta, na które zwykły turysta mógłby się nigdy nie natknąć. Ku mojemu zdziwieniu w mieście znajdują się dziesiątki, o ile nie setki malowideł ulicznych artystów i graficiarzy, które wspaniale wkomponowują sie w antyczna architekturę. Grzechem byłoby nie wspomnieć o zdumiewająco pięknych marmurach, którymi wybrukowana jest cala centralna część miasta, dla fanów kamieni nie lada gratka.
W trakcie trwania projektu zmieniało się moje zdanie, na temat tego, jakoby częścią kulturalną Walencji było ścisłe centrum. Wraz z eksplorowaniem innych dzielnic utwierdziłam się w przekonaniu że szyk i styl tyczą się całego miasta 🙂 W każdej części można doszukać się dzieł na ścianach budynków i na chodnikach.
Jedne z bardziej oryginalnych, znajdują się w dzielnicy naprzeciwko plaży, Mercabañyal. Zastać tam można przerażającą, acz bardzo artystyczna podobiznę Pumby – animowanego guźca, postaci z króla lwa oraz
wszędzie doszukać się można bliskowschodnich wpływów jak na przykład architektura arabska czy rzymskie łuki zdobiące wjazd do miasta.
Projekt „Gotuj po Hiszpańsku” na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Doświadczenie, które tu nabyłam, zawodowe jak i na wielu innych polach jest nieocenione a przyjaźnie, które zawarłam mam nadzieję pozostaną ze mną do końca życia!