Witamy w Hiszpanii
Nasz mały romans ze stolicą paelli nawiązuje się dzięki udziałowi w projekcie „Gotuj po hiszpańsku”. Pobyt w Walencji rozpoczyna się lądowaniem na międzynarodowym lotnisku, na obrzeżach miasta. I już w tym momencie jesteśmy pewni że nasze przypuszczenia skąd bierze się tyle radości w mieszkańcach są słuszne. Dwadzieścia stopni na początku stycznia i bezchmurne niebo jak tu nie złapać uśmiechu na twarzy.
Tutaj życie zaczyna się dopiero po 22 a w weekend nawet od 1 w nocy. Mimo późnych godzin wieczornych na ulicach i w knajpach spotykamy nie tylko nasze, ale także starsze pokolenie, pokolenie naszych rodziców. Tak odmiennie niż w Polsce.
Carpe diem – tak najłatwiej określić to co zaobserwowaliśmy tego wieczoru.
Mijają kolejne dni
Okazuje się, że hiszpański temperament nie oznacza tylko zabawy, to także mega dbałość o szczegóły, dokładność i perfekcjonizm.Ten perfekcjonizm zauważamy gotując lokalne przysmaki gdzie każdy element musi być idealny. Naukę odbywamy pod bacznym okiem Marii Jose która jest dla nas przykładem, że wiek w Hiszpanii to tylko zmieniające się cyfry a życie jest życiem i w każdym wieku można się nim cieszyć.
Cieszmy się życiem
Podsumowując nasz pierwszy, ale na pewno nie ostatni wpis – obojętnie czy ta lekkość i chęć życia jest spowodowana słońcem czy tez temperamentem lub naleciałościami 800 lat przebywania na tych terenach państwa arabskiego, to zgadzamy się w 100% że większości Polaków należałby się kurs „Jak przeżyć życie po hiszpańsku”.