Na początku pobytu wiele tutejszych zachowań robiło na mnie wrażenie, co raczej nie powinno nikogo dziwić. Każda kultura jest wyjątkowa na swój sposób. Po dłuższym czasie wpadasz w monotonie dnia codziennego i tak w kółko jak na karuzeli. Wstaję, ogarniam gębę, piję kawę i lecę na praktyki. Czwartek to dzień kiedy robię coś innego i mogę nauczyć się czegoś więcej czyli gotowanie w szkole. Z tygodnia na tydzień zyskuję 5 nowych przepisów kuchni hiszpańskiej. Koniec końców nie żałuje, że trafiłem na ten projekt. Wydawało mi się, że mógłbym tu zamieszkać na stałe, ale dotarło do mnie: „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.